środa, 27 kwietnia 2016

Nie obgryzam już paznokci

Od dzieciństwa obgryzałam paznokcie. Nie było to dla mnie niczym dziwnym. Nie traktowałam tego, jako złego nawyku. Ot, szybsza metoda na skrócenie paznokci. Robiłam to często, zwłaszcza w czasie stresu.
Działo się to do czasu, aż musiałam założyć masywny aparat na zęby. Przez ów aparat miałam permanentną przerwę między dolnymi a górnymi zębami. Buzia nie mogła mi się domknąć. Obgryzanie zębów stało się niemożliwe.
Po ściągnięciu aparatu obgryzanie paznokci również było niezwykle trudne, ze względu na nowe ułożenie zgryzu.
Od tego czasu nie obgryzam paznokci.
Taka ciekawostka....

Idąc tym tokien rozumowania, muszę pozbyć się palców, a przestanę wyrywać włosy haha

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Spadek motywacji

Ostatnia metoda nie przyniosła pożądanych skutków, gdyż po prostu zabrakło mi na nią czasu i motywacji. To, w połączeniu z zabieganym życiem i większym iż zwykle stresem, bardzo pięknie nakarmiło moją trichotillomanię. Ostatnio wyrywam więcej, czasem aż na drugi dzień boli mnie skalp. Nawet nie chce mi się motywować siebie samej ani szukać rozwiązania. Wyrywanie daje mi poczucie rozluźnienia w chwilach stresu.

Brak czasu na cokolwiek powoduje, że mam też opóźnienia w myciu włosów. Opóźnienia z kolei powodują swąd, więcej drapania i ciągnięcia.

Nie da się tak na dłuższą metę, bo to nie tylko szkodzi moim włosom, ale też całemu organizmowi.

Na codzień wysilam się, żeby zrobić wszystko jak należy (praca, praca, praca...), dlatego brakuje mi siły na walkę z wyrywaniem włosów....

Tak bardzo chcę, żeby trichotillomania przestała mnie dotyczyć...