Od wyzwania, które przeprowadziłam na początku wakacji,
minęło kilka tygodni. Miało ono na celu dostosowanie wakacyjnego tempa i stylu
życia do mojej trichotillomanii. Niestety wakacyjne lenistwo i mnóstwo wolnego
czasu bardzo sprzyjały wyrywaniu włosów. Przez 7 dni przyglądałam się swojemu
zachowaniu i wyciągałam wnioski. Wszystko to opisałam we wcześniejszych
postach. Od tamtego czasu bardzo zmieniłam tryb życia, zmieniło się też tempo. Od
początku lipca zaczęłam intensywne życie, częściej przebywam z ludźmi, częściej
ćwiczę, rzadziej spędzam czas w bierny sposób (przed laptopem, przed
telewizorem). Dbam o regularną higienę skalpu. Przez ten czas bardzo rzadko
zdarzało mi się wyrywać włosy (może dwa razy). Często natomiast skrobałam
skalp, zwłaszcza, gdy był brudny.
Czas więc najwyższy na stwierdzenie nowego faktu:
zeskrobywanie brudu i skórek lub strupów ze skalpu również należy do zbioru
zachowań trichotillomanów. Do tej pory byłam dla siebie zbyt wyrozumiałam i nie
widziałam nic złego w skrobaniu skóry głowy, pomimo tego, że to zachowanie po
dwóch-pięciu minutach doprowadzało do ciągnięcia włosów. Po takiej ‘sesji’ moje
włosy są bardzo osłabione. Te, które nie zostały przeze mnie wyrwane, wypadają
same, gdyż są tak słabe. To oczywiście musi się skończyć.
W ostatnim pości pisałam, że do tej pory moja walka z
trichotillomanią polegała na omijaniu zachowań, które wywołują wyrywanie włosów.
Unikać więc muszę oglądania telewizji, laptopów, książek, brudnych włosów... Każdy
relaks, po prostu leżenie w łóżku, zawsze prowadzi do ciągnięcia za włosy. Teraz
jednak postanowiłam zmienić nieco taktykę i wziąć trichotillomanię za rogi -
popracować nad samoświadomością. Jest to trudne, ale wierzę, że odpowiedni
trening i częste ćwiczenia dadzą o wiele lepsze rezultaty niż samo unikanie
sytuacji prowadzących do ciągnięcia włosów.
Postanowiłam, że codziennie będę leżeć w łóżku, relaksując
się, przez 10 minut. Będzie to czas przeznaczony na odpoczynek, lecz będę także
świadoma tego, że muszę się powstrzymać przed wyrywaniem włosów. To samo
dotyczy używania laptopa i telewizora. Dzisiaj siedzę przed laptopem już dwie
godziny (leniwa niedziela ^.^ ) i nie
wyrwałam ani jednego włosa, nie poskrobałam się ani razu, ani razu moja ręka
nie dotknęła włosów.
Przez następny tydzień mam zamiar realizować program „Brania
Trichotillomanii za Rogi”. Rezultaty zamieszczę oczywiście tutaj. Program ten
będzie polegał na celowym wywoływaniu sytuacji, w których zazwyczaj wyrywam
włosy oraz samokontroli i samoświadomości w czasie tych sytuacji. Zaczynam od dziś :)