wtorek, 28 czerwca 2016

Stres wpływa na mnie bardziej niż myślałam

Po moim ostatnim wpisie postawiłam sobie za cel zrelaksowanie się i zmniejszenie poziomu stresu w moim życiu. Na szczęście mogłam sobie pozwolić na tydzień lenistwa. Częste drzemki, spanie do późna, trochę sportu, bardzo dużo świeżego powietrza i znaczne ograniczenie negatywnych ludzi - bardzo dobrze zadziałały i na mój nastrój, i na trichotillomanię.

Obniżyłam też swoje oczekiwania. Jest dużo rzeczy, na które nie mam wpływu. Mogłabym starać się najbardziej na świecie i być najlepsza, ale jeśli los nie będzie chciał - na nic okażą się moje starania.

Zastanawia mnie ogromna liczba negatywnych ludzi, którzy przez ostatnie 2 lata zaludniali moje otoczenie. Źle to ujęłam. To ja weszłam głębiej w branżę, która okazała się zimna i nieprzyjazna. Daję z siebie wszystko i rezultaty są widoczne. Wszystko, co robiłam, zawsze było wykonane na czas i idealnie. Mimo tego nie czułam się ani odrobinę doceniona. Na razie robię sobię przerwę od tego otoczenia. Na szczęście mogę sobie na to pozwolić.

Dziś nie wyrwałam ani jednego włosa. Moja trichotillomania jeszcze tydzień temu była straszna. Całkowicie mną zawładnęła. Teraz jest znacznie lepiej, chociaż wciąż nie jest idealnie. Dalej wyrywam. Ale przynajmniej dziś było dobrze.

4 komentarze:

  1. Hej tak sobie Ciebie śledzę od jakiegoś czasu i czytam Twoje wpisy i chciałbym Ci podziękować ponieważ dodalas mi siły aby dalej walczyć z moim nałogiem a mianowicie skubanie brwi i rzęs... jakiś czas temu zupełnie brak a od 15.06 walczę z tym ile mogę i wcale nie skubię :) jest poprawa ale ciągle muszę się pilnować i to jest w tym wszystkim najgorsze, stes bardzo wzmaga odruch wędrowania łapek sama moja praca mnie stresuje ba samo siedzenie w domu czy przy komputerze już daje mi w kość... mój sposób na dzień dzisiejszy to jak najmniej przebywania w domu i pilnowanie się przy "złych" ruchach rąk. Dodam jeszcze że miałem w wykrywaniu już parę przerw co parę lat i wszystko to wiązało się z poczuciem mojego "szczęścia", mianowicie im człowiek szczęśliwszy tym mniej ��

    OdpowiedzUsuń
  2. nie mozna byc ciagle doskonałym, perfekcyjnym, trzeba dać sobie możliwosc popełniania błędów, inaczej człowiek ciągle będzie się karał za to, że nie jest taki, jaki by chciał lub powinien. trzeba sie nauczyc wyrazac swoje potrzeby i uczucia (umiejetnosc rozmowy i komunikacji ze wspolpracownikami, z szefem, asertywnosc), wtedy napięcie łagodnieje i stres też tak nie dokucza.

    OdpowiedzUsuń
  3. no właśnie, też zauważyłam, że moje poczucie szczęścia wiele zmienia. Ale to ma też związek z aktywnością. Im jestem aktywniejsza, tym mniej mam czasu na wyrywanie. Ale też aktywność sprzyja mojemu poczuciu szczęścia

    OdpowiedzUsuń
  4. no to juz wiadomo nad czym pracowac - nad pozytywnym mysleniem i uczuciem, choćby radosci, spełnienia itd. a gdy nadchodzi chmura, przypominac to sobie i ją odpędzać

    OdpowiedzUsuń