niedziela, 29 czerwca 2014

Wyzwanie wakacyjne - dzień 7



Dzisiejszy, ostatni dzień wakacyjnego wyzwania, zakończył się sukcesem. Zrealizowałam wszystkie trzy punkty - higiena, aktywność, ludzie - przez co nie wystąpiła u mnie chęć wyrywania włosów. Żaden włos nie został pociągnięty ani wyrwany. Uważam to za sukces.

7-dniowe wyzwanie wakacyjne służyło mi głównie do zaobserwowania moich nawyków podczas wakacji - kiedy moja rutyna nie jest zaplanowana tak, jak w roku szkolnym. Brak codziennego i tygodniowego planu wpływał bardzo negatywnie na moją samokontrolę i chęć wyrywania włosów. Jednak pisanie tych krótkich postów codziennie wieczorem przez 7 dni pomogło mi uświadomić sobie, jakie błędy popełniam oraz co ma znaczny wpływ na moją trichotillomanię. Niewielkie zachwianie trzech punktów, o których wcześniej wspomniałam, ma większy wpływ na chęć wyrywania niż to się może wydawać. Zachęcam wszystkich borykających się z problemem trichotillomanii do podobnego treningu uświadamiającego. Opisywałam go już wcześniej w poprzednich postach z detalami - zrobiłam nawet specjalną tabelę do wypełniania.

Ten tydzień wyzwania, czy też treningu uświadamiającego, doprowadził mnie do ciekawej refleksji. Mianowicie - przez cały ten czas obserwowałam swoje reakcje na pewne zachowania. Starałam się zanotować, które sytuacje wywołują u mnie chęć czy też przymus wyrywania włosów, a następnie unikałam tych sytuacji. Czy jest to dobry system? Działa. Jednak wydaje mi się, że jedynie unikam zmierzania się twarzą w twarz z problemem. Jest to sposób łatwiejszy, to prawda. Daje efekty. Lecz czy kiedykolwiek będę w stanie mieć pełną kontrolę nad sobą, nad swoimi rękami? Czy będę w stanie przejąć całkowitą kontrolę tak, że będę świadoma tego, że w danej chwili wyrywam? Czy, nawet świadoma swoich akcji, będę mogła bez problemu przestać wyrywać włosy? Bez zmuszania się i intensywnego myślenia o tym non stop...

Chcę zmierzyć się z trichotillomanią, zawalczyć. Poznałam ją już dobrze. Planują w najbliższym czasie zarezerwować sobie trochę czasu na tę walkę, na trening woli. Specjalnie wywołać sytuację, kiedy na 100% będę chcieć wyrywać włosy. I wytrenować się tak, aby nie wyrywać.

sobota, 28 czerwca 2014

Wakacyjne wyzwanie - dzień 6



Lubię dni pełne zajęć. W takie dni nie mam czasu wyrywać włosów. Tak było też dzisiaj, choć znalazłam też chwilę na bezczynne oglądanie programów telewizyjnych. Właśnie wtedy wyrwałam kilka włosów - około 3-4. To nie jest dużo. Poza tym, starałam się spędzić dzisiejszy dzień aktywnie. Uważam dzisiejszy dzień za sukces. Jutro rano muszę umyć włosy. 

Jutro jest ostatni dzień siedmiodniowego wyzwania wakacyjnego. Jak dotąd publikacja krótkich postów na blogu poprawiła moją samoświadomość oraz samokontrolę. Jak już wcześniej wspominałam, wakacje namieszały w mojej codziennej rutynie dni, dlatego zaczęłam wyrywać więcej włosów. Wyzwanie wakacyjne nie naprawiło tej sytuacji w 100%, ale jak do tej pory znacznie ją poprawiło. Kolejny post jutro.

piątek, 27 czerwca 2014

Wakacyjne wyzwanie - dzień 5



Dzisiejszy, piąty dzień wakacyjnego wyzwania, okazała się być wielkim sukcesem. Nie wyrwałam ani jednego włosa z głowy. Czasem miałam na to chęć, jednak potrafiłam nad tym zapanować.

Tak, jak wcześniej zaplanowałam, rozpoczęłam dzień od umycia włosów. Później byłam zajęta od rana praktycznie do wieczora. Nie wyrywałam włosów głównie ze względu na czysty skalp. Aktywne spędzanie czasu było również bardzo pomocne.

Sukces! Oby więcej było takich dni. Do jutra :)

czwartek, 26 czerwca 2014

Wakacyjne wyzwanie - dzień 4



Dzisiejszy dzień miał rozpocząć się od zadabanie o higienę, czyli jednej z ważniejszych rzeczy przy trichotillomanii. Na wakacjach nie mam planu dnia ani tygodnia, więc zdarza się, że nie myję włosów regularnie co dwa dni. Dzisiejsza deszczowa pogoda nie zachęciła mnie do wychodzenia z domu. Zachęciła mnie za to do lenistwa. No a skoro nie muszę nigdzie wychodzić, to umyję włosy za godzinę - pomyślałam... Przekładałam ową godzinę mycia włosów tak, że jest już 19.15 i wciąż mam brudną głowę. Konsekwencją tej brudnej sytuacji jest to, że grzebałam dziś we włosach, wydrapywałam brud, a czasem i włos się wydrapał. Nie ciągnęłam jednak bardzo za włosy. Kilka z nich zostało wyrwanych, lecz nie tak dużo jak wczoraj.

Dzisiejszy dzień mógł wyglądać zdecydowanie lepiej. Nie zrealizowałam żadnego ze swoich postanowień wyzwania wakacyjnego (regularne mycie włosów, aktywnie spędzony dzień wśród ludzi), ale starałam się chociaż trochę! Posprzątałam mój zakątek i wykonałam zaległe prace. Znalazłam trochę czasu na ćwiczenia i zakupy.

Znając siebie, jutro znów czegoś zapomnę lub lenistwo zapanuje nad moim dniem, dlatego tu i teraz jutrzejszy dzień musi być zaplanowany, przynajmniej w małej części.

Plan na jutro wygląda jak następuje:

  1. Mycie włosów rano - tym razem muszę użyć szamponu Head and Shoulders, ponieważ moje włosy są zbyt tłuste i brudne aby myć je samą odżywką. Pół godziny przed myciem mogę wsmarować trochę olejku rycynowego w skórę głowy. Odżywi to moje wyszarpane cebulki włosowe i nawilży skórę głowy. Szampon ma w swoim wkładzie silne detergenty, przez co wysusza on skórę głowy, dlatego używam go tylko wtedy, kiedy mój skalp jest bardzo brudny i tłusty.
  2. Odkurzanie i ścieranie kurzy
  3. Zajęcie się sprawą pieniędzy
  4. Zajęcie się sprawą ubrań
  5. Mycie łazienki
  6. Jeśli zrobię wszystko z listy, to pojadę na zakupy :)

Myślę, że to wystarczy. Najważniejsze, to abym umyła włosy jutro wczesnym rankiem. W przeciwnym wypadku będę wyrywać włosy i skrobać się bez przerwy.

środa, 25 czerwca 2014

Wakacyjne wyzwanie - dzień 3



Dzisiejszy dzień był definicją tego, czego w moim wakacyjnym wyzwaniu chciałam unikać. Po intensywnym poranku usiadłam przed laptopem. Nie miałam żadnych planów na całe popołudnie, aż do końca dnia, więc zmarnowałam ten czas siedząc przy laptopie i grzebiąc we włosach. Byłam dziś wielkim leniem. Ten dzień nie należał do najlepszych. Nie mogę się jednak poddawać, ani być zbyt ostra dla siebie. Wszyscy wiemy, że takie dni się zdarzają, ale zamiast być na siebie złym, należy przyjrzeć się sytuacji z neutralnego punktu widzenia i wyciągnąć wnioski na przyszłość.

Co mogę zrobić, aby w przyszłości uniknąć wyrywania włosów podczas biernego odpoczynku? Znam kilka technik, które opisywałam już na blogu. Po pierwsze, należy unikać wypoczywania w bierny sposób. Jednak jeśli mamy na to wielką ochotę bo czujemy się jak lenie, można zastosować metodę budzikową - nastawianie budzika na co dwie minuty bez przerwy. Alarm przypomina wtedy o tym, że mamy trichotillomanię i musimy się kontrolować. Ta metoda, choć irytująca, działa na mnie bardzo dobrze. Druga metoda to jedzenie sypkich przekąsek, np. ryżu preparowanego.

Wnioski wyciągnięte, kolejny dzień za mną... Oby jutro było lepsze!

wtorek, 24 czerwca 2014

Wakacyjne wyzwanie - dzień 2




Właśnie teraz trwa tygodniowe wyzwanie jakie postawiłam sama przed sobą. Z powodu wakacji opuściłam się w samokontroli i dałam moim rękom zbyt dużo swobody, przez co zaczęłam wyrywać o wiele więcej włosów niż zwykle.

Wczoraj, po napisaniu pierwszego postu z tygodniowego wyzwania wakacyjnego, wyrwałam jedynie dwa włosy. Mogło być lepiej, lecz mogło być o wiele gorzej, dlatego jestem z siebie dumna.

Dziś przez cały dzień nie wyrwałam ani jednego włosa z głowy! :) Wyrwałam około dwa włosy z ciała, jednak to również jest bardzo dobry wynik. Wyrwanie nastąpiło rano, kiedy byłam na autopilocie porannym - przygotowywałam się do rozpoczęcia dnia jak zwykle, nieco w pośpiechu, nie myśląc zbyt wiele nad tym, co robię. Szybko jednak przestałam wyrywać, gdyż uświadomiłam sobie, że nie chcę przegrać w tym wakacyjnym wyzwaniu. 

Nie zamierzam podchodzić do tego wyzwania z nastawieniem perfekcjonistki, gdyż wiem, jak trudno jest całkowicie, w 101% zaprzestać wyrywania włosów. Koncentruję się na kilku punktach, które są niezwykle ważne w mojej samokontroli. 

Realizacja najważniejszych założeń


Po pierwsze, muszę myć włosy dokładnie co 2 dni, rano. To zapobiega uczuciu swędzącego, brudnego skalpu i znacznie zmniejsza przymus czy też potrzebę wyrywania włosów i skrobania skóry głowy. Dziś rano umyłam więc włosy, jak powinno być według planu.

Drugi punkt wspomagający moją samokontrolę to wypełnienie dnia ciekawymi czynnościami i planowanie ich zawczasu. Planowanie dnia nie tylko pomaga w efektywnym zarządzaniu czasem oraz byciu bardziej produktywnym, ale również pomaga mi kontrolować moje zachowanie. Mniej czasu spędzam na biernym odpoczynku, kiedy to wyrywam najwięcej włosów. Bierny odpoczynek, czyli czytanie, oglądanie filmów, surfowanie po internecie, to czynnik aktywujący moje ręce do wyrywania, dlatego staram się go unikać. Dziś wypełniłam mój dzień kilkoma ważnymi czynnościami. Miałam też czas na odpoczynek, również nieco bierny, jednak potrafiłam powstrzymać się przez wyrywaniem.

Trzeci ważny punkt to kontakt z ludźmi. Jestem introwertyczką i czasem muszę zmusić się, aby spędzić czas z innymi ludźmi. Jest to dla mnie bardzo ważne, ponieważ nigdy nie wyrywam włosów w obecności innych osób. Również dziś nie stroniłam od ludzi, za co należy mi się nagroda :)

Podsumowując, spisałam się dziś na medal. Drugi dzień jest sukcesem. Do jutra!

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Wyzwanie wakacyjne 7 dni



Nadeszły wakacje i ataki trichotillomanii stały się częstsze, dlatego też dziś postanowiłam postawić przed sobą wyzwanie do tygodniowego treningu samokontroli. 

Planowanie dnia sprzyja samokontroli


W roku szkolnym znacznie łatwiej było mi kontrolować nawyk/przymus wyrywania włosów. Nie przestałam wyrywać całkowicie, ale w porównaniu do sytuacji z przeszłości nastąpiła znaczna poprawa. Osoby cierpiące na trichotillomanię wiedzą, jak ciężko jest całkowicie przestać wyrywać. Takie perfekcjonistyczne podejście do osiągnięcia kontroli nad trichotillomanią jedynie pogarsza sytuację. 

W roku szkolnym mój plan dnia był wypełniony lekcjami i interesującymi zajęciami. Pilnowałam, aby codziennie przebywać na świeżym powietrzu i przynajmniej trochę ćwiczyć każdego dnia. Często spotykałam się z ludźmi, co w moim przypadku jest bardzo dobrym czynnikiem wspomagającym samokontrolę. Nigdy nie wyrywam włosów ani nawet nie bawię się nimi w obecności ludzi. Mycie włosów co dwa dni było wpisane w mój plan tygodniowy plan, dlatego nigdy nie miałam brudnych włosów. Brudne włosy są czynnikiem, który ogromnie wpływa na moja zachowanie. Jeśli nie umyję włosów do 2 dni, męczy mnie uczucie swędzenia i brudu i na 100% wiem, że będę wyrywać. Na wakacjach higiena nie jest moim priorytetem. Nie mam planu dnia, więc zbyt dużo czasu poświęcam na bezproduktywne przesiadywanie przed laptopem. Dużo czasu spędzam sama i brak mi samokontroli.

Podsumowując:
Spędzanie czasu w samotności = wyrywanie
Brudne włosy = wyrywanie
Marnowanie czasu przed laptopem i telewizorem = wyrywanie

Plan poprawy:

  1. Myć włosy regularnie co 2 dni.
  2. Marnować jak najmniej czasu przed urządzeniami elektrycznymi oraz w swoim pokoju.
  3. Spędzać więcej czasu z ludźmi. Nawet tylko rozmowa na skype z kamerą ratuje moje włosy.
Muszę pilnować się bardziej, niż w roku szkolnym. Wybrałam okres tylko siedmiu dni ze względu na to, że trichotillomania wcale nie jest łatwa do opanowania. Nawet jeden dzień bez wyrywania włosów jest powodem do dumy. Czasem nawet godzina. Nawet dwie minuty. Mocno postanawiam bardzo pracować nad tym, aby w ciągu następnych siedmiu dni pilnować swoich rąk i umysłu. Nie chcę oddać się chwili przyjemności czy bezmyślności i oddać władzę swoim rękom. Z dumą stwierdzam, że pisząc tą notkę ani razu nie dotknęłam włosów. Wiem jednak, że do zachodu słońca moje ręce będą miały mnóstwo okazji do ciągnięcia włosów. 

Posty będę umieszczać codziennie przez najbliższe 7 dni. Do jutra!