niedziela, 20 lipca 2014

Biorę trichotillomanię za rogi!



Od wyzwania, które przeprowadziłam na początku wakacji, minęło kilka tygodni. Miało ono na celu dostosowanie wakacyjnego tempa i stylu życia do mojej trichotillomanii. Niestety wakacyjne lenistwo i mnóstwo wolnego czasu bardzo sprzyjały wyrywaniu włosów. Przez 7 dni przyglądałam się swojemu zachowaniu i wyciągałam wnioski. Wszystko to opisałam we wcześniejszych postach. Od tamtego czasu bardzo zmieniłam tryb życia, zmieniło się też tempo. Od początku lipca zaczęłam intensywne życie, częściej przebywam z ludźmi, częściej ćwiczę, rzadziej spędzam czas w bierny sposób (przed laptopem, przed telewizorem). Dbam o regularną higienę skalpu. Przez ten czas bardzo rzadko zdarzało mi się wyrywać włosy (może dwa razy). Często natomiast skrobałam skalp, zwłaszcza, gdy był brudny.

Czas więc najwyższy na stwierdzenie nowego faktu: zeskrobywanie brudu i skórek lub strupów ze skalpu również należy do zbioru zachowań trichotillomanów. Do tej pory byłam dla siebie zbyt wyrozumiałam i nie widziałam nic złego w skrobaniu skóry głowy, pomimo tego, że to zachowanie po dwóch-pięciu minutach doprowadzało do ciągnięcia włosów. Po takiej ‘sesji’ moje włosy są bardzo osłabione. Te, które nie zostały przeze mnie wyrwane, wypadają same, gdyż są tak słabe. To oczywiście musi się skończyć.

W ostatnim pości pisałam, że do tej pory moja walka z trichotillomanią polegała na omijaniu zachowań, które wywołują wyrywanie włosów. Unikać więc muszę oglądania telewizji, laptopów, książek, brudnych włosów... Każdy relaks, po prostu leżenie w łóżku, zawsze prowadzi do ciągnięcia za włosy. Teraz jednak postanowiłam zmienić nieco taktykę i wziąć trichotillomanię za rogi - popracować nad samoświadomością. Jest to trudne, ale wierzę, że odpowiedni trening i częste ćwiczenia dadzą o wiele lepsze rezultaty niż samo unikanie sytuacji prowadzących do ciągnięcia włosów.

Postanowiłam, że codziennie będę leżeć w łóżku, relaksując się, przez 10 minut. Będzie to czas przeznaczony na odpoczynek, lecz będę także świadoma tego, że muszę się powstrzymać przed wyrywaniem włosów. To samo dotyczy używania laptopa i telewizora. Dzisiaj siedzę przed laptopem już dwie godziny (leniwa niedziela ^.^  ) i nie wyrwałam ani jednego włosa, nie poskrobałam się ani razu, ani razu moja ręka nie dotknęła włosów.

Przez następny tydzień mam zamiar realizować program „Brania Trichotillomanii za Rogi”. Rezultaty zamieszczę oczywiście tutaj. Program ten będzie polegał na celowym wywoływaniu sytuacji, w których zazwyczaj wyrywam włosy oraz samokontroli i samoświadomości w czasie tych sytuacji. Zaczynam od dziś :)

1 komentarz:

  1. jestem ciekawa jak ci idzie.. ja wyrywam rzęsy i brwi od ok. 6/7 roku życia. Bywało że w ogóle ich nie miałam.Teraz staram się nad tym panować,ale mi czasem też zdarzają się gorsze dni. Oczywiscie pracuje nad tym ;) mam nadzieje ze Twoja walka z trichotillomanią zakończy się sukcesem. Z całego serca życzę tego Tobie i wszystkim borykającym się z tym problemem.. sobie również (skromnie :D) tego życze :) pozdrawiam! Magdalena

    OdpowiedzUsuń