sobota, 20 września 2014

Tydzień aktywnej walki z trichotilomanią



Staję twarzą w twarz z trichotillomanią. Poprzednia taktyka polegała na chowaniu się przed nią, na unikaniu wszelkich sytuacji, które doprowadzały do wyrywania włosów. Poprzednia taktyka przynosiła świetne rezultaty - nie przeczę - lecz nie czułam się wyleczona. Czas sprawdzić, jak silną wolę mam naprawdę.

To wszystkie moje włosy
Sierpień był okropny dla moich włosów. Znów zaczęłam wyrywać bardzo dużo włosów. Oprócz tego, często skrobałam skalp, czego rezultatem były bardzo osłabione cebulki i więcej wypadających włosów. Znów muszę je obciąć i kupić wcierki. 

To dobra pora na nową bitwę z moją chorobą. Póki co planuję tylko tydzień, co i tak jest dużym wyzwaniem. Panowanie nam moimi rękami tylko przez dwie minuty jest sporym wyzwaniem.

Bitwa ta będzie polegać na celowym tworzeniu sytuacji, które prowadzą do wyrywania włosów. Po stworzeniu takich sytuacji (np. bierny wypoczynek, brudne włosy, itp - pisałam o tym we wcześniejszych postach), mam zamiar koncentrować się tak, aby panować nad trichotillomanią. Czynności, których za wszelką cenę powinnam się wystrzegać, to nie tylko wyrywanie włosów, lecz także:

  1. bawienie się włosami
  2. skrobanie się po głowie
  3. ssanie włosów
  4. dotykanie włosów w ogóle.
Jest to bardzo trudne, ponieważ zazwyczaj potrafię panować nad rękami tylko przez minutę, po czym na pół godziny odlatuje do świata swojej wyobraźni, gdzie czas mija bardzo szybko. Po powrocie do rzeczywistości znajduje swoją rękę grzebiącą we włosach oraz pełno walających się wszędzie włosów. Niezwykle trudno przerwać mi wtedy wyrywanie. Nawet po zauważeniu, że ciągnę za włosy, nic sobie z tego nie robię, po czym wracam do krainy swojej wyobraźni. 

Właśnie teraz swędzi mnie skóra głowy. Mam wielką ochotę się podrapać. Drapię lekko, przez kilka sekund, ale nie wyrywam. Obie ręce powinny znajdować się z daleka od włosów. Wieczorem napiszę, jak minął ten dzień.

Włosy są bardzo osłabione ciągłym ciągnięciem
Jest już wieczór. Nie dotykanie włosów to dla mnie bardzo duże wyzwanie. Pisałam kiedyś o potrzebach zmysłowych, do których należy dotykanie włosów oraz uczucie bólu przy ich ciągnięciu i wyrywaniu. Nie mogłam powstrzymać się od dotykania włosów, jednak pamiętałam, że są one bardzo osłabione przez moje ciągnięcie. Dzisiejszy dotyk starałam się ograniczać do zera, jednak kiedy zdarzało mi się wędrować ręką do włosów, było to delikatne sprawdzanie ich przyjemnej struktury. Miałam na uwadze ich słabą kondycję. Tylko raz zdarzyło mi się wyrwać włosa, co jest nieprawdopodobną poprawą w porównaniu do tego miesiąca.

Przypomniałam sobie także tony cukierków, które zjadałam w tym miesiącu. Pisałam kiedyś również o wpływie cukru na trichotillomanię, możecie znaleźć post gdzieś na tym blogu. Być może to jest powodem tak okropnego miesiąca dla walki z moją chorobą.

Dietę, oczywiście, postanowiłam zmienić. Przez owe stosy cukierków nie tylko zaczęłam wyrywać więcej włosów, ale również osłabiły się moje zęby. Postanowiłam przejść na dietę bogatszą w białka, ponieważ są one budulcem włosów. Obecnie moje włosy są najrzadsze w moim życiu i wciąż wypadają. Bardzo mnie to martwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz