piątek, 1 stycznia 2016

Zastępowanie trichotillomanii nowym nawykiem, dzień 5

(Więcej na ten temat w postch poniżej.)

Idzie mi dobrze. Teraz, w sytuacjach, w których zazwyczaj wyrywam włosy, od razu rozglądam się za solniczką. Nie jest to już tak frustrujące. Czasami, trzymając solniczkę w jednej ręce, sięgam do włosów drugą ręką, jednak szybko zdaję sobię z tego sprawę i drugą ręką chwytam za długopis. Ręce, które chcą wyrywać włosy, muszą być cały czas zajęte. To nie jest już tak frustrujące, jak pierwszego dnia. Może dlatego, że trzymam solniczkę jeszcze zanim pojawia się chcęć wyrywania. A może zaczynam przyzwyczajać się do nowego nawyku. 

Najgorsze jest uczucie swędzącej głowy. Nie chcę się drapać, bo od tego jest prosta droga do wyrywania. Czasem świąd jest zbyt intensywny i drapię się, czasem przechodzi, bo moją uwagę pochłonie coś innego. 

12 komentarzy:

  1. Nie wiem gdzie napisać, wiec postanowiłam zrobić to pod najnowszym wpisem.mam prośbę czy moglaby pani poruszyc temat o odrastaniu włosów po kilkunastoletnim lub dłuższym wyrywaniu.moje po 20 latach sa ciensze,wypadaja i boje sie ze w koncu przestana odrastac. Pozdrawiam Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj nie wiem jak u Ciebie ale u mnie dużo slabiej odrastaja włosy po wcześniejszych latach wyrywania... tzn niby są ale i tak przerzedzenia widać.. jak to moja babcia mawia: natura się sprzeciwia i Ci włosy nie odrosną...coś w tym jest. Wiem że od rwania włosów głowa szybciej się przetłuszcza. Magda

      Usuń
  2. czy coś się stało, że taka posucha na blogu? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wielki natłok obowiązków ;)
      teraz właśnie próbuję nową metodę, ponieważ nowy nawyk nie wypalił. Nie mam na tyle cierpliwości i samozaparcia... Nie chcę jednak na razie o tym pisać... zobaczę jakie przyniesie rezultaty

      Usuń
    2. :) ja nie wyrywam juz ponad dwa miesiące, ani nie skubię. nigdy nie miałam wiekszej przerwy niż kilka dni. ale nie stosuje metody nowego nawyku, ona byla po drodze do wyjasnienia przyczyny :)

      Usuń
    3. Gratulacje! jeśli mogę wiedzieć, jak doszłaś do wyjaśnienia przyczyny i co nią było?

      Usuń
  3. Ja wyrywam od 5-tego roku życia, a liczę już 35 wiosen, nie wiem jak długo to potrwa,ale nie raz mam dość, a nie raz mnie to fascynuję, gdy wyrwę włos z grubą cebulką, która fajnie strzela między zębami bo je także zjadam...teraz doszły jeszcze siwe włosy z białymi cebulkami... Jest ciężko

    OdpowiedzUsuń
  4. hmm, juz cos o tym wspominalam. postaram sie zgrabnie,syntetycznie to ujac. wprawdzie, natrectwa nie opanowalam calkowicie, nie wiem czy to mozliwe, poki co mija 4 miesiac, a ja nie wyrywam, tylko wlosami sie bawie, czasem skubne kilka koncowek. ale to nie moze naprawic sie z dnia na dzien, jesli towarzyszy jako nawyk od dziecinstwa (choc z wiekiem zmieniajacy swoja postac, u mnie na gorsze). przede wszystkim zaczelam sie lapac na tym kiedy to robie, a raczej co wtedy czuje i mysle. wiem,ze czasem to trudne, bo dzialamy w tej kwestii nierzadko automatycznie, ale zmuszalam sie w takich chwilach do zastanowienia, glebiej, o co chodzi, jaka mysl, skojarzenie wywolalo chec wyrywania wlosow i innych natrectw. kiedy oswoilam sie z ta mysla, tym lękiem, kiedy weszlam pod jego kolejne warrstwy az poczulam ze prawdopodobnie znalazlam przyczyne - nie musialam tego dalej robic. pomogla mi tez terapia, choc pierwsza terapie mialam kilka lat temu, a nawyk sie zaczal uspokajac dopiero ostatnio. bardziej mi wiec chodzi o autoterapie. kiedy odblokowalam jedna z traum, ktorą najdłuzej wypieralam - wiedzialam że ona we mnie istnieje, ale w koncu pozwolilam sobie ja przecierpiec jeszcze raz, przejsc sobie w wyobrazni taką wiwisekcje - to cos we mnie sie ciutke uspokoilo. i pracuje nad tym nadal. jestem na kolejnej terapii. nie wiem czy mi pomaga, wiem tylko, ze w moim przypadku, natrectwo bylo proba wyparcia czegos niemilego, niechcianego, jak niepewnosc, nieakceptacja, zagrozenie psychiczne lub rzeczywiste czy poczucie winy. kiedy zaczelam sie konfrontowac z tymi uczuciami, na ktore reaguje nawykiem (nie jest latwo zrozumiec te uczucia, to prawda. trzeba sporo w sobie przemielic, ale tez wystawic sie na cierpienie, bo to nie jest przyjemne), nawyk nie byl potrzebny. czasem sie nie udaje, ale po paru probach bawienia sie wlosami, wracam do metody wczuwania sie w siebie, analizowania i akceptowania niechcianej mysli, emocji. to pomaga. poza tym przeszlam pare miesiecy temu na diete bezglutenowa i bezcukrowa. bo jestem swiecie przekonanana, ze wszechobecna, choc wciąz traktowana malo powaznie kandydoza, przyczynia sie do problemow psychicznych i nerwowych. i mocno ograniczylam nabial, pamietajac o suplementacji wapnia. bo duzo sluzu w ogranizmie to tez pewna choroba, alergie, problemy z odpornoscia, problemy psychiczne. i to na razie na tyle. ale bede monitorowac swoj przebieg i zdawac tutaj relacje :) powodzenia. jestem ciekawa, co dzieje sie dalej!

    OdpowiedzUsuń
  5. jeszcze taka jedna mała uwaga :) czasami wydaje nam sie, że mamy super samo-swiadomosc, bo skupiamy wlasną uwage na sobie, swoich stanach, swoich zachowaniach - akceptowalnych albo tych poza normą; bo szukamy pomocy, czytamy, chodzimy na terapię, wylewamy smutki na innych czy uzalezniamy sie od pewnych czynności. Wydaje nam się, że dokonujemy ciaglej introspekcji. Jednak, jesli towarzyszą nam nawyki, czynnosci autmatyczne, mechaniczne, niekontrolowane, jesli wydaje nam sie, że z luzu łapiemy wlosy i je wyrywamy, albo pijemy, objadamy się itd, to jest to tylko dowód na to, że nasza samoświadomosc jest bardzo niewielka.. Zainteresowanie sobą owszem, czasem ponad miarę, ale wiedza o tym, co jest wewnątrz - jakie emocje kireują naszymi fizycznymi dzialaniami, w jakis sposob stan ciala, napiecie łączy sie z konkretnym uczuciem - przeciwnie. Np. jesli pojawia się lęk, to znaczy, że to powiązanie stanu ciała z emocją jest dla nas nieczytelne. Lęk jako mechanizm obronny, broni nas przed tym, czego nie chcemy czuc, wiedziec i myslec. Ta nieswiadomosc wplywa na nasze nastroje-ich zmiennosc, ignorowanie tego, co naprawde w nas siedzi i co mozemy zmienic, biorąc pod uwagę plastycznosc mózgu. Przed nami więc praca nad sobą, konfrontacja z niechcianymi (nierzadko pojawiającymi się w szybkim, trudnym do wyłapania tempie) wewnetrznymi czynnikami. W poznaniu siebie pomagają cwiczenia medytacyjne, skupianie sie na dojsciu do przyczyny-najglebszej emocji-ktora kryje sie pod jakąś naszą reakcją, zachowaniem, czy np. natrętną czynnością. Warto przystanac na chwile , zamknac oczy, i w ciszy poszperac w sobie, stawic czola cierpieniu, nie uciekac, nie wypierac, koncentorwac sie na oddechu, zrozumieniu i akceptacji, nawet gdy to jawi sie, jako niemożliwe. Trzeba pomyslec, ze wszystko, co sie wydarza (takze złego), jest po cos, to jak szansa na uzdrowienie, bo zwraca naszą uwage na fakt, że cos w nas wymaga troski, zauważenia, oswojenia i wybaczenia.
    Może się powtarzam, ale pomoc trafia na podatny grunt w różnym czasie i róznym miejscu. A gdy czytam o tak zaawansowanych stanach, jak komentarz wyzej, jestem przerażona i pełna współczucia. Sama wzięłam sie za siebie, wlasnie dlatego, że sądziłam, że dojde do etapu w ktorym bede wlosy jesc, albo wyrywac całkowicie. Nie doszłam, wrecz widzę, jak ten proces sie u mnie cofa, po okolu 25 latach trwania i ewoluowania. Ale musialam głeboko wejsc we wszystko, co dzialo sie we mnie i wkolo mnie w dziecinstwie, a potem utrwalalo i dzieje, z róznym skutkiem, do dzis.
    Powodzenia dziewczyny!

    OdpowiedzUsuń
  6. cześć, blog o wyrywaniu włosow znalazlam dziś przypadkiem..zaczęło sie od tego, że moja 2 i pół letnia córka zaczęla obgryzać paznokcie...a wlasciwie to ja bardzo dawno (tak jak i moj tata do dzis) od niepamiętnych czasów obgryzałam paznokcie, potem przeszło na obgryzanie skorek, które poszerzyło się o wyrywanie rozdwojonych koncowek wlosow. Juz dawno zaczęłam walkę, która zawsze przegrywałam, ale nic mną tak nie wstrzasnelo jak to, ze moja corka to kontynuuje :(
    Historia mojego ojca zaczela się w dziecinstwie, tak jak i moja i moim zdaniem wiąże sie z wychowaniem, ktore spowodowalo, ze jest nieraz daleko od swoic potrzeb i emocji. Nad tematem emocji i potrzeb pracowalam zaraz po urodzeniu corki i walczylam o to, by była blisko "siebie", nie tak jak my, uzaleznieni. Zapomnialam przy tym o jednym fakcie, że może mnie naśladować :( To popchnęło mnie do tego, zeby znowu zaczac walczyć. Dlaczego napisalam?

    OdpowiedzUsuń
  7. Napisałam, bo czuję, że my "osoby uzaleznione" musimy sie wspierac i osoba, ktora pisze ten blog jest rowniez wsparciem dla mnie. Wierze, ze im bardziej sie dzielimy doswiadczeniem, tym łatwiej nam bedzie pokonac nasze zachowanie, nawyk. Obawiam się, że wiekszosc z nas, przyczyn swojego nawyku musi poszukać w dziecinstwie, w relacjach z bliskimi nam osobami, nie chodzi mi tutaj wyłącznie o nasladownictwo, a glownie o nieuporządkowane relacje z rodzicami. Dla mnie osobiście obgryzanie paznokci mojej córki to wychowawcza porazka, dlatego życzę Wam, żebyście takiej sytuacji nie doswiadczyly i walczyły z tym juz dzis. A metoda mi najbliższa, to ta, o ktorej napisala Anie la, glębokie wejscie w siebie i odszukanie przyczyn swoich zachowań, odkrycie emocji, na ktore nieodpowiednio reaguje, a dalej niespelnionych potrzeb. Pozdrawiam. Magda

    OdpowiedzUsuń
  8. myśle, ze to, jak dostrzegasz swój problem i wiążesz go ze swymi doświadczeniami, również rodzinnymi, to już ogromny sukces. to jest początek drogi do rozwiązania problemu.Terapia, jeszcze raz terapia, bo to nie w tricho tkwi problem, tricho to konsekwnecja, forma odreagowania powazniejszych problemow w srodku.

    OdpowiedzUsuń