Dzisiejszy wpis jest kontynuacją poprzednich, dotyczących
mojej osobistej strategii walki z trichotillomanią. Nowa strategia polega na
zwiększeniu samokontroli oraz świadomości, że właśnie wyrywam. Wyrywanie włosów
było przez długi czas - i czasem wciąż jest - w ogóle dla mnie niezauważalne. Była
o tym mowa w poprzednich postach gdzieś na tym blogu.
Tylko dwie rzeczy, o których muszę pamiętać
Nowa taktyka koncentruje się na tylko dwóch celach, o których muszę pamiętać. Moim pierwszym celem
jest jak najszybsze zauważanie, że wyrywam włosy. Jednak czasem zdarza się, że
nawet zdając sobie sprawę, że w danym momencie wyrywam włosy, nic sobie z tego
nie robię i kontynuuję ciągnięcie, ponieważ nie mam wystarczająco silnej woli,
a wyrywanie włosów daje mi uczucie relaksu i bezpieczeństwa. Drugim celem
jest natychmiastowe przerwanie dotykania włosów tak szybko, jak tylko zauważę
tego typu zachowania. Jak najszybsze odzyskanie kontroli - korekta zachowania - jest bardzo ważne.
Jak mi idzie?
Taktykę tę zaczęłam stosować 3 dni temu. Pierwszy dzień
został opisany w poprzednim poście. Dzień wczorajszy był zaskakujący. W
porównaniu do moich zachowań w przeszłości, wczoraj stosunkowo szybko
zauważałam, kiedy moje ręce bawiły się włosami (cel pierwszy), a przerwanie tego
i odzyskanie kontroli nad rękami było natychmiastowe i bardzo łatwe. Być może
spowodowane jest to moim strachem przed całkowitym wyłysieniem, gdyż moje włosy
są teraz bardzo rzadkie i słabe. Drugim powodem, dla którego poszło mi tak
dobrze, jest ograniczenie stresu w moim życiu - co staram się utrzymywać
zawsze.
Nadzieja na pokonanie trichotillomanii
Chciałabym przerwać już tę całą trichotillomanię, pozbyć się
jej całkowicie z mojego życia. Ta nowa strategia podoba mi się bardziej niż
poprzednia (unikanie). Na wszystko potrzeba oczywiście czasu. Nie spodziewam
się, że całkowite opanowanie trichotillomanii będzie szybkie - w końcu
rozwijałam ją przez kilkanaście lat. Ostatni rok był lepszy, wyrywałam o wiele
mniej włosów. Trichotillomania powróciła jednaj w tym wrześniu.
Dam sobie kilka
miesięcy na opanowanie trichotillomanii. Im więcej razy powiem sobie „O! Ciągniesz włosy, puść je”, im szybciej będę to robić, tym łatwiejsze się to
stanie. Aż po pewnym czasie będę wiedzieć jeszcze zanim moje ręce dotkną włosów.
Powstrzymywanie się od zachowań trichotillomanii (ciągnięcie, wyrywanie, skrobanie skalpu, bawienie się włosami) będzie z każdym tygodniem łatwiejsze. Czy sama
chęć wyrywania włosów minie? Mam nadzieję, że tak, choć wiele osób twierdzi, że
trichotillomania to choroba na całe życie.